Dziecko grzeczne czy uległe?

mask-4890084_1280

Bardzo często, idąc na skróty myślowe dzielimy dzieci na grzeczne i niegrzeczne. Zwykle do grona tych pierwszych zaliczamy te, które są posłuszne dorosłym tj. bez marudzenia myją wieczorem zęby, odrabiają same lekcje, są cicho, gdy odwiedzają nas znajomi itd. Przeciwna grupa to zazwyczaj te, które sprawiają problemy, nie wykonują poleceń szybko i dużo biegają po pokoju, gdy chcemy odpocząć lub obejrzeć ulubiony program itd. Prawie każdy używa takiego podziału, choć jak twierdzą terapeuci, jest to krzywdzące.

Dziecko wiele mówi swoim zachowaniem, więc zamiast przyklejać etykietę, należałoby przyjrzeć się bardziej jego potrzebom, których słowami nie umie nazwać. W zależności od miejsca w którym się znajduje, jego aktywność będzie różna. Bywa tak, że w szkole czy przedszkolu energia je rozpiera i bywa kłopotliwe, a w domu jest potulne i miłe lub na odwrót. Jednak to głównie w środowisku rodzinnym dziecko powinno nauczyć się radzić sobie ze swoimi emocjami. To tu negocjuje z rodzeństwem, wyraża radość czy bunt wobec rodziców. Jeśli syn czy córka są postrzegani w szkole jako grzeczni, to znaczy, że znają zasady i potrafią się do nich zastosować. Gdy dzieci zachowują się źle, nieodpowiednio, wszyscy widząc to i reagują. Niegrzeczne zachowanie dziecka zmusza otaczających go dorosłych do interwencji. Nieraz właśnie takie zachowanie przyczynia się do nazwania i rozwiązania problemu dziecka. Wydawało by się, że tzw. dziecko grzeczne nie ma problemów lub sobie świetnie z nimi radzi. Czy w takim wypadku „grzeczność” może być niepokojąca? Okazuje się, że tak. Czasami są w niej ukryte nienazwane potrzeby dziecka, których jako ciche i potulne nie zgłasza. Może się zdarzyć, że dziecko w imię bycia „grzecznym” nie uczy się, nie zdobywa nowych doświadczeń. Nie stawia się w różnych sytuacjach i nie eksperymentuje. Można tu mieć na myśli np. rozlewanie wody w kuchni i mieszanie jej z różnymi składnikami, żeby sprawdzić, co z tego wyjdzie, cięcie różnych papierków na dowolne kształty itd. Zdobywając nowe doświadczenia dziecko rozwija się, ale jeśli jest karcone, bo narobi twórczego bałaganu raz, drugi czy trzeci, może w imię spokoju zaprzestać tego. Oczywiście nie chodzi o to, by pozwalać bałaganić specjalnie, ale by pozwolić dzieciom na rozwój, na naukę, na „szukanie siebie” również emocjonalnie. Edukacja ma tu być wielowymiarowa.

Warto uświadomić opiekunom, że za cichym posłuszeństwem może być ogromna frustracja i wycofanie dziecka. Ono nie może być przez cały czas takie, jak otoczenie chciałoby go widzieć. Dobrze, by umiało wyrażać swoje zdanie, znać swoje potrzeby, radzić sobie ze swoimi emocjami i rozwijać się w otoczeniu osób kochających i pozwalających na popełnianie błędów. Nauczenie kultury osobistej ułatwia życie i codzienne sytuacje stają się przyjemniejszymi. Często opiekunowie chcieliby mieć posłuszne dzieci, a jednocześnie umiejące sobie radzić z podniesioną głową wśród rówieśników. Osoba uległa, w tym wypadku nasze dziecko, chcąc sprostać zawsze naszym wymaganiom, może nie mieć szansy dowiedzieć się, czego samo chce, jakie są jego pragnienia. Nauczone potulności może stać się niedorajdą życiowym, którym inni będą manipulować. Póki jest pod opieką rodziców, jest kochane, ale w dorosłym życiu może być manipulowane i wykorzystywane jako przyzwyczajone do „tłamszenia” siebie. A przecież wychowujemy dzieci, by radziły sobie w życiu, uwzględniając potrzeby zarówno swoje jak i innych ludzi.

Reklama

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s