Wiele osób nie radzi sobie z zachowaniem swoich dzieci. Często dziecko jak terrorysta egzekwuje to co uważa, że mu się od rodziców należy. Ukochana pociecha nie słucha rodziców. Stała się roszczeniowa inieznośna do tego stopnia, że rodzic czuje się bezradny isterroryzowany. Bardzo przykre wtakich sytuacjach jest to, że zdarza się to w przypadku nawet małych, wręcz kilkuletnich dzieci.
Zapewne wielu rodziców zadaje sobie pytania: Jak to się mogło stać? Czy jestem złym rodzicem? Szuka na nie odpowiedzi często korzystając zpomocy psychologa. Aproblemy zdziećmi były, są ibędą. Rodzice niechętnie przyznają się do tego, że im trudno itracą kontrolę nad swoim dzieckiem. Obwiniają się iproblemy wychowawcze traktują jako osobistą porażkę. Przeżywają frustrację, bo robią wszystko, by zapewnić dziecku, to, czego ono potrzebuje. Anawet to, czego nie potrzebuje, ale fajnie, żeby miało. Syn, czy córka, przyjmuje to, ale bez wdzięczności, bez poszanowania trudu rodziciela. Rodzicom trudno przyznawać się do bezradności czy lęku, który przeżywają, przed innymi ludźmi. Pewnie nie jest to łatwe nawet przed samym sobą. Abadając postawy społeczne, można zaobserwować, że są tacy, którzy mówią otym, że zdarzają się trudne chwile, oraz tacy, którzy kłamią. Nikt przecież nie chce być źle postrzegany iterroryzowany, czy szantażowany przez małoletniego. Roszczeniowe dziecko domaga się spełnienia obietnicy tu iteraz, mimo że nie jest to możliwe wdanym momencie. Krzyczy, tupie nogami, zarzuca brak troski onie. Zatroskanemu rodzicowi serce pęka, bo kocha irobi tak wiele dla córki/ syna. Relacja psuje się, bo zakamarki serca wypełnia niechęć, złość, amoże inienawiść. Rodzice, chcąc być wspaniałymi, pozwalają, by to dziecko decydowało. Sprawy krążą wokół niego iono się do tego przyzwyczaiło.
Dyktatorem nie stało się wciągu jednego dnia. Był to proces, którego przebieg umknął uwadze opiekuna. Już od samego początku, gdy maleństwo pojawia się wdomu, rodzice często traktują je jak króla, apotrzeby rodziców schodzą na dalszy plan. Inie było by to dziwne, gdyby nie kontynuowali tego zachowania pieczołowicie przez kolejne lata życia swojego potomka. Dzieci, nie nauczone obowiązków, aotrzymujące wszystko, czego chcą, poproszone oprzysługę, czy zrobienie czegoś dla wspólnego dobra rodziny, reagują negatywnie. Nie będą sprzątać, wynosić śmieci, układać ubrań w szafie, anawet dbać oswoje lekcje iprace domowe. Zareagują może nawet agresywnie, zrobią awanturę, by postawić na swoim. Nic więc dziwnego, że takim zachowaniem wyprowadzą ojca, matkę zrównowagi. Wojna domowa gotowa. Jak ją zażegnać? Jak wyjść zopresji?
Rodzic jako ten odpowiedzialny irozsądny, musi nauczyć się radzić zemocjami itraktować dziecko podmiotowo, anie przedmiotowo, jak choćby złośliwego potwora zkreskówki. Dziecko ma prawo pozłościć się iwykrzyczeć, ale drodzy rodzice nie muszą inie powinni od razu się mu podporządkowywać. Ważna jest ta rola opiekuna, który jest obok, który potrafi poczekać, aż dziecko się uspokoi ipoczuje bezpiecznie. Wiele jest przyczyn tego, że wnaszym domu rośnie terrorysta, ale pierwszą inajpoważniejszą jest brak jakichkolwiek granic. Dziecko musi wiedzieć, co mu wolno, aczego nie. Wychowawcy zdoświadczenia potwierdzają, że granice dają poczucie bezpieczeństwa. Jednak wnaturze dzieci mają ciekawość, która często prowadzi też do sprawdzania, co jest poza granicami, jak zachowają się opiekunowie, gdy posuną się za daleko.
Gdy nie mamy siły ciągle pilnować tych granic, które sami wyznaczyliśmy lub wolimy mieć raz święty spokój ipozwolić na więcej, już wpadamy wpułapkę. Rodzice chcą dobra dla swoich pociech, ale gdy nieprawidłowo postrzegają jego potrzeby, wówczas mogą być kłopoty. Nie stawianie granic ispełnianie wszystkich materialnych potrzeb izachcianek dziecka, często jest podyktowane tym, że rodzice wychowali się wczasach, gdy półki sklepowe były puste, trzeba było stać wdługich kolejkach: „za chlebem” lub panowało bezrobocie, płace były niskie i na niewiele można było sobie pozwolić. Nie możemy jednak wychodzić zzałożenia, że skoro teraz wszystko jest dostępne, to dziecko musi to mieć. Ono nawet nie ma kiedy pomarzyć oczymś fajnym, bo często zanim pomyśli, to już to ma. Przez to pozbawiamy naszą pociechę również możliwości nauczenia się oszczędzania izapracowania na ulubioną zabawkę, klocki, telefon. Każdy rodzic musi umieć odmawiać dla dobra syna/córki. Nie jest łatwo wychowywać, ipamiętać jeszcze by oddzielać emocje dziecka od jego zachowania. Psycholog radzi, by nie karać za emocje, ale próbować je zrozumieć ipomóc zrozumieć je dziecku. Może zczasem iono nauczy się panować nad nimi iswoim zachowaniem, swoimi reakcjami. Wymaga to niezwykle wiele cierpliwości, ale warto odwrócić proces. Gdy ten terrorysta już jest w naszym domu, dobrze byłoby, aby rodzice przestali utwierdzać dziecko wtym, że wszystko może. Zaczęli pracować nad relacjami na nowo. Sami lub zpomocą psychologa. Trudne, męczące, ale do zrobienia. Życzymy, by dziecko terrorysta zmieniło się w osobę umiejącą współpracować i wykonującą swoje obowiązki. Powodzenia.
Bardzo ważny tekst. Jeśli nasze dziecko zachowuje się w niepokojący sposób, psycholog powinien być pierwszą rzeczą, która wpadnie nam do głowy. W takich miastach jak Poznań ciężko jest znaleźć odpowiedniego specjalistę (wiem coś o tym), jednak warto szukać, aby znaleźć kogoś odpowiedniego. A bloga będę czytał częściej, wydaje się bardzo pomocny!
Osobiście polecam: http://www.weronikalatusek.pl/
To sie potem przeklada na wzorce osobowe.
Bardzo ważny tekst. Jeśli nasze dziecko zachowuje się w niepokojący sposób, psycholog powinien być pierwszą rzeczą, która wpadnie nam do głowy. W takich miastach jak Poznań ciężko jest znaleźć odpowiedniego specjalistę (wiem coś o tym), jednak warto szukać, aby znaleźć kogoś odpowiedniego. A bloga będę czytał częściej, wydaje się bardzo pomocny!
Osobiście polecam: http://www.weronikalatusek.pl/